Malezja
Aresztowany:
Luty 2017 r.
Wyrok:
nieznany
Spędził tam:
2865 dni
Raymond Koh
„Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie…” Niestety od pięciu lat nikt nie widział i nie słyszał nic na temat pastora Raymonda Koha z Malezji. Od pięciu lat jego żona i dzieci cierpią, martwią się i szukają odpowiedzi. 13 lutego 2017 r. pastor Raymond Koh udawał się na spotkanie z przyjacielem, gdy nagle jego samochód okrążyły 3 czarne samochody typu SUV i 4 inne pojazdy. Piętnastu zamaskowanych, wyszkolonych agentów zmusiło pastora do zatrzymania się i dokonało jego uprowadzenia. Cała akcja odbyła się zaledwie 100 metrów od posterunku policji, ale zarówno pastora, jak i jego samochodu dotychczas nie odnaleziono. Porwanie nazywane jest 7-15-40: 7 pojazdów, 15 agentów i 40 sekund, gdyż cała akcja trwała niecałą minutę. Incydent został zarejestrowany przez kamerki monitoringu znajdujące się na okolicznych posesjach.
Pastor był na celowniku władz malezyjskich już wcześniej. W 2004 r. założył NGO oferujące pomoc społeczną i charytatywną ludziom zmarginalizowanym i ubogim, w tym chorym na AIDS, wychodzącym z nałogu narkomanom, samotnym matkom i ich dzieciom. W 2011 r. islamski wydział religijny oskarżył pastora o nawracanie muzułmanów, a jego rodzinie grożono śmiercią. Pastor otrzymał m.in. pocztą pudełko z nabojami.
Susanna Koh – żona Raymonda
Susanna opisuje swojego męża jako zwyczajnego mężczyznę o bardzo wielkim sercu. Oddawał wszystko ludziom w biedzie i potrzebie. Raymond wrócił kiedyś do domu bez koszuli, ponieważ oddał ją bezdomnemu mężczyźnie.
Susanna wraz ze swoimi nastoletnimi dziećmi od pięciu lat prowadzi kampanię na rzecz odnalezienia męża. W akcję zaangażowane są różne organizacje chrześcijańskie i obrońcy praw człowieka. Istnieje podejrzenie, że porwanie zostało zorganizowane przez agentów specjalnych malezyjskiej policji. Wygląda jednak na to, że władze zamiatają sprawę pod dywan. Członkowie rodziny Raymonda targani są wewnętrznymi, sprzecznymi uczuciami, z jednej strony ufając, że ojciec i mąż zostanie w końcu odnaleziony, a z drugiej strony przygotowując się na najgorsze, czyli wiadomość o jego ewentualnej śmierci męczeńskiej.
Susannie ciężko jest cierpliwie czekać. Czasami otwarcie mówi o tym, że traci cierpliwość i musi prosić o przebaczenie. Odnajduje pocieszenie w słowach z Trenów Jeremiasza 3,25: „Dobry jest Pan dla tego, kto mu ufa, dla duszy, która go szuka”. „Z tego wersetu nauczyłam się, że dobrze jest pokładać nadzieję w Bogu. On jest dobry. Gdyby nie modlitwy chrześcijan z całego świata, nie wiem, gdzie byłabym dziś” – przyznaje Susanna. Cała rodzina jest wdzięczna za wsparcie: „Dziękujemy za wszystkie modlitwy! One naprawdę nam pomagają. Proszę, módlcie się nadal za nas”.
Módlmy się o siły dla pastora, aby mógł wytrwać przy Bogu w czasie tej trudnej próby. Niech jego żona i dzieci będą umocnione w nadziei, że nawet włos mu z głowy nie spadnie bez wiedzy Boga. Niech ich wysiłki zmierzające do ujawnienia prawdy na temat porwania oraz powrotu pastora zostaną nagrodzone. Módlmy się o odwagę dla nich, aby mogli kontynuować pracę wśród potrzebujących oraz głosić ewangelię mimo zagrożenia.
Zachęcamy do napisania listu do Susanne z zachęcającymi słowami. Można napisać własny list w języku angielskim lub wysłać załączone pozdrowienia.