Listy do Króla

listy-bentar
Żona i córka Abrahama Bentara cieszą sią z listów otrzymanych od chrześcijan z całego świata

Chrześcijanka Li Ying Ping z Kościoła Południowych Chin – po siedmiu miesiącach więzienia, przesłuchań, bestialskich tortur, rozpraw i po otrzymaniu wyroku 8 lat pozbawienia wolności – tak wspomina pewien grudniowy dzień 2001 roku:

Kiedy nasze serca pogrążyły się w rozpaczy, Gong i siostra Li Ying pocieszyli nas. Pisali listy, aby wzmocnić braci i siostry [...] Tak więc nasze prawie martwe serca otrzymały teraz nową nadzieję, [...] w oczekiwaniu na Boży czas, z przeświadczeniem, że wszystko jest w rękach Boga.

Ping i jej współtowarzyszki niedoli doświadczyły tego, jak ważne są słowa otuchy, wsparcie „papierem i piórem”. Chciały pomóc innym współwięźniom. Zaczęły więc rozsyłać więzienną pocztą kartki noworoczne – własnoręcznie przygotowane z kawałków tektury, papieru, pudełek po papierosach i metek ubraniowych. Więzienie zaczęło rozbrzmiewać pieśniami. Ludzie odarci ze swojej godności, bez nadziei i sił, zostali zachęceni do wytrwałości kilkoma słowami na papierze – znakiem, że ktoś o nich pamięta i troszczy się.

LiYing
Li Ying

Autorzy podnoszących na duchu listów, pastor Gong i siostra Ying, sami byli więźniami i niestety do tej pory nie wyszli na wolność. Siostra Li Ying – redaktorka kościelnej gazety – w grudniu 2001 r. została skazana  na karę śmierci, którą w październiku 2002 r. zamieniono na karę 15 lat więzienia. Co zmusiło sąd do powtórnego rozpatrzenia jej sprawy? Presja opinii międzynarodowej. Organizacje walczące o prawa człowieka prowadziły akcje pisania listów, w których wyrażano  zaniepokojenie ogłoszonymi wyrokami śmierci oraz apelowano do chińskich władz o zmianę decyzji.

Od wielu lat ludzie, którym los prześladowanych nie jest obojętny, wysyłają do nich listy i widokówki. Gdy  docierają do więźniów, są dla nich sygnałem, że ktoś wie o ich sytuacji, że ktoś się o nich troszczy. Te „iskierki” miłości i nadziei  pomagają przetrwać chwile zwątpienia, żalu, bezsilności. Od początku działalności Głos Prześladowanych Chrześcijan, w biuletynach oraz na witrynie internetowej, zachęca Czytelników do wspierania w takiej formie naszych więzionych sióstr i braci.

Wielu naszych Czytelników pyta, czy rzeczywiście przesyłki docierają do adresatów. Przeważnie nie mamy takiej pewności, gdy zachęcamy Was do wysyłania listów, ale często dowiadujemy się potem, że prześladowani je otrzymali. Mamy też głębokie przekonanie, że zawsze warto wysyłać sygnały o naszym współczuciu, solidarności i miłości. Setki, a czasami tysiące przesyłek – nawet jeśli nie dotrą do więźnia – są ważnym znakiem dla strażników i innych pracowników więzienia. Jeden z więźniów został zapytany przez komendanta zakładu karnego, pokazującego stos kartek i listów: Kim ty jesteś, że masz tylu znajomych na całym świecie? Korespondencja świadczy o tym, że komuś nie jest obojętny los więźniów, ktoś mógłby np. dopominać się znalezienia winnych, gdyby więźniowi stała się krzywda. Napływająca poczta uświadamia władzom, że ludzie na całym świecie wiedzą o losie skazańca. Zainteresowanie opinii międzynarodowej często powoduje, że więzień jest lepiej traktowany. Bywa, że przestaje być torturowany, dostaje koc, ubranie. Tom White, obecnie dyrektor amerykańskiej organizacji The Voice of the Martyrs (Głos Męczenników), doświadczył tego w 1979 r. podczas pobytu w kubańskim zakładzie penitencjarnym – zaczął otrzymywać lepsze jedzenie po tym, gdy napłynęło mnóstwo listów w jego sprawie.

Przesyłki są oznaką naszej praktycznej miłości do sióstr i braci w wierze. Oznaką łatwo zauważaną przez prześladowców. Często są oni zaskoczeni siłą i determinacją kościoła, zmuszeni do przemyśleń o chrześcijaństwie. Twoja przesyłka może również spowodować, że pracownicy więzienia usłyszą Ewangelię: być może sami przeczytają Twój list lub zażądają wyjaśnienia jego treści od adresata.

W kwietniu 2006 r. po raz pierwszy zachęciliśmy polskich chrześcijan do „akcji listowych”. Ku pokrzepieniu serc i jako świadectwo Bożego błogosławieństwa chcemy przypomnieć te przypadki, w których presja opinii międzynarodowej – w tym polskich chrześcijan – doprowadziła do zwolnienia więźniów. Jako zespół Głosu Prześladowanych Chrześcijan dziękujemy serdecznie wszystkim, którzy brali udział w listowych akcjach wsparcia! Liczba poniższych świadectw jest dowodem skuteczności przedsięwzięcia i ogromną zachętą do dalszego działania.

Rebeka-Ratna-Eti
Rebekka Zakaria, Eti Pangesti i Ratna Bangun

Trzy Indonezyjki – Ratna Bangun, Eti Pangesti oraz dr Rebekka Zakaria – zostały skazane we wrześniu 2005 r. na karę 3 lat więzienia i grzywnę za to, że pozwalały muzułmańskim dzieciom uczęszczać do chrześcijańskiej szkółki niedzielnej. Zajęcia były prowadzone zgodnie z prawem, uczestniczyły w nich głównie dzieci z rodzin chrześcijańskich, a dzieci z rodzin muzułmańskich były przyjmowane jedynie za zgodą ich rodziców. W piątek 8 czerwca 2007 r. przedterminowo zwolniono z więzienia te trzy indonezyjskie katechetki. Był to efekt międzynarodowej presji wywieranej na władze kraju. Po opuszczeniu więzienia nasze siostry wyrażały wdzięczność wszystkim, którzy brali udział w akcji pisania listów i modlili się za nie. Jak mówiły, to pozwoliło im przetrwać okres spędzony w więzieniu. Ratna, Eti oraz Rebekka otrzymały ponad 15 tys. listów i widokówek! Wywarło to olbrzymie wrażenie na współwięźniach. Jeden z nich, zwracając się do naszych sióstr, podsumował to tak: Jak wspaniale troszczą się chrześcijanie o siebie nawzajem! Eti natomiast powiedziała:

Dziękuję za listy od braci i sióstr z całego świata. Chwała Bogu, że te listy były nie tylko źródłem zachęty dla nas, ale żywym świadectwem dla strażników. Mówili mi oni, że widzą, iż chrześcijanie wytrwale się wspierają. Podziwiali chrześcijan.

Pakistańczyk Rhanja Masih został oskarżony przez muzułmanów o rzucenie kamieniem w islamski symbol religijny. Miało to rzekomo nastąpić w trakcie chrześcijanskiego pogrzebu 8 maja 1998 r. Rhanja nie przyznał się do winy. Od maja 1998 r. przebywał w więzieniu. Zamiast spodziewanej w takich przypadkach kary śmierci został w kwietniu 2003 r. skazany na dożywocie oraz grzywnę. W trakcie pobytu w więzieniu był ciągle zachęcany przez swoich oskarżycieli do przejścia na islam, co miałoby doprowadzić do zmniejszenia kary. Po 8,5 roku nacisku opinii międzynarodowej sąd zmienił zdanie i 10 listopada 2006 r. uniewinnił Rhanję! Po zwolnieniu, ze względu na zagrożenie życia, Rhanja razem z rodziną zmienił miejsce zamieszkania.

Pastor Van Thong prowadzi zbór Ewangelicznego Kościoła Laosu. Został on aresztowany wraz z jedenastoma innymi pastorami 26 listopada 2006 r., ponieważ uczestniczył w spotkaniach organizowanych przez chrześcijanskich liderów z Zachodu. Był przetrzymywany bezterminowo i pozbawiono go prawa do odwiedzin. 6 grudnia 2007 r. Van Thong oraz jego trzej współtowarzysze zostali uwolnieni.

Abraham Bentar, Indonezyjczyk, był muzułmaninem. W wieku 48 lat ciężko zachorował. O jego uzdrowienie modlił się pastor, po czym Abraham miał sen, w którym występował Jezus. Po uzdrowieniu Abraham został chrześcijaninem. Pracując jako sprzedawca, dzielił się Ewangelią z mieszkańcami centralnej i zachodniej Jawy. W marcu 2006 r. został pobity przez grupę muzułmanów, jego towar rozkradziono, a samochód podpalono. Uratowany przez policję, został aresztowany i ostatecznie skazany za obrazę proroka Mahometa na karę 4,5 roku więzienia. 27 kwietnia 2008 r. Abraham Bentar został warunkowo zwolniony z więzienia!

ShuangShuying
Shuang Shuying

Shuang Shuying z Chin ma ponad 80 lat. Przeżyła wiele trudnych chwil. Była świadkiem rozstrzelania swojego ojca przez komunistów, a jej mąż spędził w więzieniu 20 lat jako „kontrrewolucjonista”. Przymuszano ją wtedy do rozwodu, a ponieważ nie uległa namowom, została za karę publicznie upokorzona – rozebrana do naga i pobita. Jest chrześcijanką od 15 lat. Milicja często nachodziła jej mieszkanie, a członkowie rodziny byli wielokrotnie bici. Jej dom zburzono, aby „zrobić miejsce” na obiekty olimpijskie, a mieszkańców przeniesiono do obozu na wsi. W styczniu 2007 r., protestując przeciwko łamaniu praw człowieka, Shuang razem z synem brała udział w pokojowej manifestacji przy olimpijskim kompleksie hotelowym. Została wtedy brutalnie pobita przez pekińską milicję, a po kilku dniach aresztowana, gdy dowiadywała się o losy zatrzymanego syna. Skazano ją na dwa lata więzienia. Mimo bardzo złego stanu jej zdrowia – Shuang cierpi na cukrzycę i nadciśnienie – pozbawiano ją snu. Początkowo dzieliła jednoosobową celę z dwiema innymi kobietami. Przez ponad 5 miesięcy bliscy nie mogli jej odwiedzać. Po wyjściu z więzienia 8 lutego 2009 r. napisała ona:

Prosiłam Boga, aby dał mi siły. Za każdym razem, kiedy przychodził mój syn, aby mnie odwiedzić i mówił mi, że bracia i siostry na całym świecie modlą się za mnie, czułam się wielce wzmocniona i posilona, co sprawiało, że byłam w stanie dalej żyć. [...] Chcę podziękować każdemu z was za nieustanne modlitwy, troskę i wsparcie dla mojego męża, Huy Zaichena, i dla mnie.

Zachęcamy Cię do wytrwałości w dalszym wspieraniu prześladowanego kościoła. Jeśli chcesz czynić to poprzez akcje listowe, możesz znaleźć pomocne informacje i materiały na naszej stronie internetowej w dziale Listy do więźniów. W dziale Więźniowie, natomiast, przedstawiamy sylwetki osób więzionych za wiarę w Jezusa oraz przykładowe teksty do wysłania w formie listu lub do przyklejenia na widokówkę. Polecamy również anglojęzyczny serwis www.prisoneralert.com, który umożliwia komponowanie listu w języku ojczystym osoby prześladowanej. Wymienione serwisy zawierają także szczegółowe informacje o tym, jak pisać petycje do przedstawicieli władz.

Słowa zapisane w Ewangelii Mateusza 25, 37–40 mają wieczny wymiar i podkreślają ostateczne znaczenie, jakie ma niesienie pomocy prześladowanym uczniom Jezusa: Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym, a nakarmiliśmy cię, albo pragnącym, a daliśmy ci pić? A kiedy widzieliśmy cię przychodniem i przyjęliśmy cię albo nagim i przyodzialiśmy cię? I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie? A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście.

Wierzymy, że listy i widokówki wysyłane do więzionych chrześcijan docierają do samego Króla. A on je bardzo ceni.